Korona świata, czyli siedem szczytów kontynentów
Koronę Ziemi stanowią najwyższe szczyty kontynentów
Mount Everest - Nepal/Tybet – Azja (8850 m n.p.m.)
Aconcagua - Argentyna - Ameryka Południowa (6968 m n.p.m.)
Mt.McKinley - USA (Alaska) - Ameryka Północna (6194 m n.p.m.)
Kilimandżaro - Tanzania - Afryka (5895 m n.p.m.)
Elbrus - Rosja - Europa (5633 m n.p.m.)
Vinson - Antarktyka - Antarktyka z Antarktydą (4897 m n.p.m.)
Góra Kościuszki - Australia - (2228 m n.p.m.)
Znany włoski alpinista Reinhold Messner poddał w wątpliwość wybór Australii jako kontynentu godnego wspinaczki i dokonał zmiany na liście szczytów Bassa, zastępując szczyt Australii szczytem całej Oceanii : Puncak Jaya (4884 m n.p.m.) Następnie sam Messner sprostał temu wyzwaniu i w 1986 roku skompletował wejścia na wszystkie szczyty
Kolejne kontrowersje budzi obecność Elbrusa jako najwyższego szczytu w Europie. Według geografów to Mont Blanc powinien reprezentować nasz kontynent, bo Kaukaz ma więcej wspólnego z azjatyckimi pasmami górskimi niż z europejskimi. Międzynarodowa Unia Geograficzna oraz encyklopedie geograficzne zaliczają Elbrus do Azji. Niemniej żadna lista Korony Ziemi bez Elbrusa nie zdobyła akceptacji miłośników wspinaczki.
Polacy na szczytach Ziemi
Pierwszym, który reprezentował nasz kraj wśród zdobywców Korony był alpinista, geodeta i pracownik naukowy Leszek Cichy – dokonał tego w 1999 roku jako 57 w historii. Również dziesięciu innych Polaków dokonało tego wyczynu, w tym dziennikarka Martyna Wojciechowska, druga Polka (po Annie Czerwińskiej), która sięgnęła po Koronę Ziemi. Martyna jako trzecia i najmłodsza Polka w historii zdobyła w 2006 roku najwyższą górę świata - Mount Everest.
Szczyt szczytowi nierówny
Tak jak różnią się między sobą kraje, tak też różni się zdobywanie szczytów stanowiących Koronę. Odmienne są stopnie trudności, charakter wspinaczki oraz warunki klimatyczne panujące na danym obszarze. W czasie wyprawy raz pokonać trzeba w miarę łatwe i niewysokie góry, jak Kilimandżaro i Góra Kościuszki, innym razem zdobywa się strzeliste skały Puncak Jaya albo skute lodem zbocza McKinley i Masywu Vinsona, aż po wymagające precyzyjnego przygotowania Mount Everest.
Kilimandżaro - dosyć szybko doceniono walory turystyczne góry i już w 1898 roku wytyczono pierwszy szlak turystyczny prowadzący na szczyt. Góra ta jest uznawana za łatwą do zdobycia nawet bez fachowego przygotowania, czego nie należy brać zbyt dosłownie.
Góra Kościuszki jest najłatwiejsza do zdobycia, prawie na sam szczyt prowadzi droga, a przez ostatni odcinek siedmiokilometrowa ścieżka. Dlatego wielu alpinistów nie wlicza jej do Korony Ziemi.
Puncak Jaya w Indonezji (najwyższy szczyt Australii i Oceanii) pozostaje jednym z najbardziej dzikich i odizolowanych zakątków Ziemi. Szczyt uważany jest za najtrudniejszy do zdobycia ze wszystkich gór należących do Korony, głównie ze względu na bardzo trudną drogę dojścia pod ścianę oraz konieczność uzyskania od lokalnych władz wielu różnych zezwoleń. Wymagane są tu podstawowe umiejętności wspinaczkowe oraz umiejętność posługiwania się specjalistycznym sprzętem. Umiejętności te można nabyć na kilkudniowym szkoleniu, więc jeśli tylko dysponujemy kwotą 9 500 Euro, to możemy szykować się do wyprawy.
McKinley - na szczycie notuje się bardzo niskie temperatury i wiatry dochodzące do 160 km/h. Po raz pierwszy szczyt został zdobyty w1913 roku.
Mount Everest to najwyższy szczyt Azji oraz całej Ziemi, tworzący potężny masyw podcięty z trzech stron lodowcami. Przez miejscową ludność wzniesienie uważane jest za siedzibę bogów i chyba każdy, kto kocha wysokie góry marzy by się z nim zmierzyć. Nie ma drugiej takiej góry, która wzbudza tak wielkie zainteresowanie i emocje. Pierwsze próby wejścia na szczyt sięgają roku 1904, kiedy to sir Francis Younghusband otrzymał od Dalajlamy zgodę na brytyjską wyprawę w Himalaje, nie zakończyła się ona jednak sukcesem, jak i wiele późniejszych z resztą. Szczyt został zdobyty dopiero pół wieku później, w 1953 roku.
Jak zdobywa się dach świata ?
Na Mount Everest można wejść latem bądź zimą oraz drogami o różnym stopniu trudności, ambitnie np. Kuluarem Nortona lub podejściem łagodniejszym, od strony tybetańskiej. Uczestnicy wypraw często dokonują zmiany swoich planów kierując się prognozą pogody i dysponowanym czasem, który są w stanie poświęcić na oczekiwanie na dogodny do podejścia dzień. A bywa, że na właściwy moment czeka się w bazie nawet kilka tygodni! Niektórzy oczekujący na dzień ataku szczytowego niestety rezygnują, bo mają dość zimna, jedzenia z puszki albo kończy im się ważność wizy. W obecnych czasach popularność Korony Ziemi kusi również niedoświadczonych. Przy możliwości korzystania z dodatkowego tlenu, dołączenie do elitarnego grona, choć wiąże się ze słonymi opłatami dla tragarzy i przewodników (Szerpów) jest realne do osiągnięcia. Dużo jest więc na szlaku wypraw komercyjnych, które ustalają miedzy sobą harmonogramy wejść, by nie spowodować zatoru przed progiem skalnym, którego pokonanie otwiera drogę na szczyt.
Od strony tybetańskiej szczyt zdobywa się trójetapowo: z bazy najpierw dochodzi się do obozu pierwszego położonego na Przełęczy Północnej na wysokości 7000 m n.p.m. Droga prowadzi moreną boczną lodowca, a następnie lodowym plateau - na ostatnim odcinku pnie się stromo w górę pomiędzy szczelinami.
Obóz drugi położony jest na wysokości 7900 m n.p.m. Ten odcinek drogi, narażony jest na huraganowy wiatr, potrafiący zdmuchnąć alpinistę ze skał.
Obóz trzeci znajduje się na wysokości 8350 m n.p.m. – to z niego atakuje się szczyt. Na tej wysokości powietrze jest tak rzadkie, że zawiera 3 razy mniej tlenu, niż na nizinach, a każdy krok wymaga ogromnej mobilizacji. Skalny próg, tak zwany Second Step, zawieszony na wysokości 8600 m n.p.m. robi wrażenie – wiszą tam dziesiątki lin poręczowych ułatwiających wspinaczkę. Mimo to każdy krok sprawia wysiłek, serce bije jak dzwon, brakuje tlenu. Dlatego pokonanie ostatnich 500 metrów, dzielących trzecią bazę od szczytu, wytrwałym zajmuje około 8 godzin, a dla wielu bywa niewykonalne. Końcowe metry wyprawy, mimo zmęczenia, są najłatwiejsze do pokonania, bo z oddali migocą kolorowe chorągiewki przedstawicieli różnych krajów – cel podróży.
Wyprawa na poważne szczyty Korony Ziemi to nie jest banalna wycieczka z przewodnikiem, tu trzeba zebrać odpowiednie fundusze, przygotować się sprawnościowo, dobrać ekipę tak, by przy wzajemnym wsparciu dotrzeć na szczyt. Nie jest to atrakcja dla każdego, ale ci nieliczni z nas stojąc na dachach świata na pewno przeżywają niesamowite emocje, a jednocześnie chcą więcej. Dla wytrwałych pozostaje jeszcze podróże po Koronce Ziemi !
http://eprzewodnicy.pl/pl.php