Paintball - postrzeleni żelem

Siedzę pod drzewem i nerwowo ściskam karabin. Albo ja, albo oni. Nagle za plecami słyszę serie wystrzałów. Skacze na druga stronę okopu i w tym momencie trafia mnie seria w plecy. Chyba jestem martwy. Po grze. Od zony usłyszałem, że juz nie nadaje sie do partyzantki. Ale ja i tak wrócę do lasu.

Tak wyglądała moja pierwsza gra w paintball, zabawę która na świecie uprawiają juz miliony ludzi, a w Polsce - około tysiąca zapaleńców.
Spotkaliśmy sie na wojskowym poligonie w Mikuszowicach w okolicach Bielska-Białej. W każda niedzielę przed południem chłopaki z miejscowego klubu przywożą tu swoje karabinki i tysiące żelatynowych kulek wypełnionych barwnikiem spożywczym. Każdy chętny zapłaci za wypożyczenie specjalnej strzelby 10 złotych. Amunicja kosztuje po 18 groszy za sztukę.

Najważniejsza ochrona jest maska, która zakrywa oczy, uszy, nos i usta. Szyję trzeba zasłonić czarna siatka, zawinięta i związana jak chusta. Trafienie w te miejsca jest najbardziej bolesne, choć gdzie indziej mała żelatynowa kulka również pozostawia siniaki. Pod żadnym pozorem nie można zdejmować maski w polu gry. Do rąk dostajemy tzw. pompki, czyli jednostrzałowe, pneumatyczne karabinki, które za każdym razem trzeba przeładować ruchem podobnym do pompowania. W kolbie umieszczona jest niewielka butla z dwutlenkiem węgla. To zastępuje proch. Ponad zamkiem jest sporej wielkości magazynek, gdzie mieści sie 100 sztuk amunicji. Dwóch chłopaków ma półautomaty, czyli karabinki, które strzelają za każdym naciśnięciem spustu, bez przeładowywania. Ich siła rażenia jest kilkakrotnie większa.

Paintballowiec w akcji nosi zwykle stary mundur w barwach ochronnych, solidne buty i czasem czapeczkę na bakier, której daszek chroni kark.



Grad różowych kulek

Jesteśmy już w polu gry. Nasi przeciwnicy zaczaili sie gdzieś przed nami. Nacieramy. Kolejne metry pokonujemy skokami. Przypominają mi się dziecięce gry w wojnę i wojskowe szkolenie pod hasłem "zachowanie pojedynczego żołnierza na polu walki". Jednak w wojsku biegałem z kałasznikowem i ślepakami, tu mogę czymś oberwać.

Nie znam lasu. Po omacku przedzieram sie przez krzaki. Czuje, że podskoczyło mi ciśnienie. Myślę o jednym: nie dać się ustrzelić zaraz na początku gry. Płonna nadzieja, bo juz po chwili słyszę serię wystrzałów, a w moja stronę leci grad różowych kulek. Padam na ziemie, ale dwie , a może trzy trafiają mnie w nogi. Nawet nie zdążyłem przeładować broni. Krzyczę: trafiony! Wstaje, nakładam czerwona zatyczkę na lufę i od tej pory jestem bezpieczny, nikt do mnie nie wygarnie. Mam siniaki, ale najbardziej zraniona jest moja ambicja. Jestem wściekły, chce rewanżu.

Zaczęło sie od bydła

Paintball wymyślili w roku 1981 trzej amerykanie: Charles Gaines, Hayes Noel i Robert Gurnsey. Zaczęło sie od przeglądania katalogu ze sprzętem rolniczym. Tam zobaczyli pistolety do znakowania farba bydła. to takimi zabawkami rozegrali w stanie New Hampshire pierwsze zawody.
Od tego czasu paintball to nie tylko sport, ale tez przemysł produkujący profesjonalny sprzęt dla milionów zapaleńców. Nie ma on już nic wspólnego z tamtymi pistoletami do znakowania bydła. Najprostsza zabawka w klasie "pompek", kosztuje 260 złotych. Za najlepsze z nich trzeba juz zapłacić blisko 1500 złotych. Dobra półautomatyczna giwera kosztuje od 800 do 4000 zł. Ale w Polsce i tak niemal nie można ich kupić. Większość jest przywożona, albo wręcz przemycana przez granice, czasem po kawałku.

Ale karabinek to nie wszystko. Ważne są kulki, które produkuje niewielu zagranicznych producentów. Jedna żelatynowa kulka o kalibrze 0,68 cala kosztuje 15-18 groszy i właściwie tylko nią można strzelać. Próba załadowania czegokolwiek innego kończy się zniszczeniem sprzętu. W czasie jednej gry jeden zawodnik wystrzeliwuje kilkaset takich pocisków.

Pneumatyczne karabinki nie mieszczą sie w żadnej klasie sprzętu sportowego ani broni. Dlatego w wielu regionach kraju paintballowcy maja spore kłopoty z zarejestrowaniem broni, i co za tym idzie - własnego klubu.

Policjanci nie znają broni pneumatycznej, której kaliber ma kilkanaście milimetrów. popularne wiatrówki to przecież ok. 5 mm. Nie chcą słyszeć o broni, z której pocisk wielkości fasoli może lecieć z prędkością 100 metrów na sekundę.

Wielu chłopaków opowiada, ile było korowodów, zanim ktoś w komendzie policji wystawił im zezwolenie. Niejeden nadal bawi sie w paintball nielegalnie.

- W Niemczech na taki sprzęt nie potrzebujesz żadnego zezwolenia - mówi Tomasz Kuszewski z krakowskiego klubu i drużyny K-68.-Moze dlatego u nas paintball jest jeszcze tak mało popularny.

W największej paintballowej bitwie, która rozegrana została w Stanach, wzięło udział ponad półtora tysiąca zawodników. Trwała kilka dni i nacierały na siebie 800-osobowe "armie".


Zastrzel szefa

Jak trafia sie do paintballu? Najczęściej przez znajomych. Najpierw jest spory dystans wobec gonitwy po lesie z giwera na żelatynowe kulki. Kiedy sie jednak juz zacznie, nie sposób zrezygnować z powrotu na "pole walki".

-Mówisz na przykład swojemu szefowi, żeby przyszedł i popatrzył. Potem proponujesz, żeby spróbował. Rzadko kto odmawia. Az wreszcie zachodzisz go od tylu i wlepiasz mu w plecy kilka kulek. Ma siniaki, ale koniecznie chce sie odegrać - opowiada Paweł z Bielska.

Witek, kolega Pawła, tez jest spoza klubu, ale nie odpuszcza żadnej niedzieli. - Największa przyjemność, to zajść kogoś od tylu albo walnąć mu miedzy oczy - mówi.

-Ja w mojej pierwszej grze odstrzeliłem polowe zawodników przeciwnej drużyny. Potem było gorzej-opowiada Wojtek z Krakowa. Znalazł tekst o paintballu w czasopiśmie "Komandos". Tam trafił na adres najbliższego klubu. Teraz jest jednym z członków drużyny K-68. Ma swój sprzęt i jeździ na zawody. Ma juz nawet kilka blizn, bo dostał z bliska, a miał na sobie - zupełnie nieregulaminowo - tylko koszule. Większość paintballowców to studenci, ale nie brak lekarzy, prawników, biznesmenów. W grze szukają emocji, ruchu, czegoś, co rozładuje ich całotygodniowe napięcie. -To znacznie lepsze od łowienia ryb - mówi Andrzej z Krakowa, biznesmen.

Przed gra wyglądają jak zgraja najemników: wojskowe mundury, buty, czasem jakieś elementy maskujące, no i oczywiście maski. Każdy jednak zastrzega sie, ze nie ma to nic wspólnego z jakimkolwiek militaryzmem. Nie przepadają za wojskiem, gdzie większość z nich nigdy nie była.
-To nie ma żadnego przełożenia na prawdziwa broń, na jakąś żądze zabijania - mówi Łukasz Pierzyna z Bielska.-To jest sport.

-Przychodzą czasem do klubu jacyś tacy Rambo - mówi Tomek Kuszewski. - Chcą sie wyżyć i myślą, że to jest wojna. Bardzo szybko pokonani schodzą z pola walki.



Snajper to nie wszystko

Paintball to gra zespołowa - mówi Jurand Szweda, prezes bielskiego klubu HSS.- Tu pojedynczy snajper niewiele zrobi. Liczy sie zgranie, współdziałanie. Taktyka.

Zespól Juranda jest jednym z najlepszych w Polsce w grze z "pompkami" w lesie. Ale paintball ma kilka odmian, a scenariusze gry i tereny "walki" mogą być bardzo rożne. Jedna z form jest speedball, czyli dziesięciominutówka w zamkniętym polu, pomiędzy beczkami i oponami. Dwie pięcioosobowe drużyny ustawiają się po przeciwnych stronach. Czekają na sygnał sędziego. Zaczyna sie kanonada i bieg do najbliższych beczek. Kulki latają w powietrzu i rozpryskują sie o beczki i siatkę ograniczającą pole.-Bierz tego z prawej, osłaniaj mnie-krzyczy ktoś z lewej i natychmiast próbuje przeskoczyć dalej. Dostaje kulkę, a zawodnik z przeciwnej drużyny wrzeszczy do sędziego: -Trafiony, sprawdź go.

W czerwcu do Bielska przyjechały najlepsze polskie zespoły: Bashee, Ranger, K-68, Wilki, Angry, Park Sztywnych. Walczyli w drugiej rundzie mistrzostw Polski, które odbywają sie juz po raz drugi. Pierwsza runda odbyła sie w Krakowie w maju, trzecia odbędzie sie we wrześniu w Warszawie.

Na wiele sposobów

Nie wszyscy painballowcy lubią speedball. - To jest artyleria i jatka - mówią ci, którzy wolą potyczki w lesie. W grze można wykorzystywać najróżniejsze scenariusze. Można polować na siebie w lesie, można walczyć o zdobycie jakiegoś terenu, a nawet bawić sie w "obronę prezydenta". "Zamachowcy" chcą go odstrzelić, a grupa "ochroniarzy" nie może do tego dopuścić.

Graja również dziewczyny, ale jest ich niewiele. W polu są równie dobre jak faceci. Dziewczyny noszą dodatkowe ochraniacze na piersiach, podobnie jak dzieci, choć do gry dopuszcza sie dopiero 14-latki, i to za zgoda rodziców.

Paintball ma już swoje strony internetowe, organizowane są zawody, specjalne pola do gier. Kiedy paintballowcy wybierają sie do lasu, muszą zdobyć zgodę leśniczego. Istnieją tez stale tereny gier, jak ten w Rembertowie.

-Kulki są bezpieczne ekologicznie - mówi Jurand.-To zwykła żelatyna i barwnik spożywczy, który zmyje każdy deszcz. nie uszkodzą tez drzewa.
Każda gra obwarowana jest surowym regulaminem. Poza polem nie wolno zdejmować nakładki na lufę, nie wolno mierzyć do ludzi, a w polu zdejmować maski. Za karę można zostać wykluczonym z gry, i to na kilka następnych dni.

Jeśli to możliwe nie celuje sie w głowę. Zabrania sie strzelania z odległości mniejszej niż 5 metrów oraz "kopania lub rzucania sie na przeciwnika w sytuacji bezpośredniego, bliskiego kontaktu".

-Jeszcze kilka lat i ten sport będzie tak samo popularny w Polsce, jak na Zachodzie - mówią paintballowcy.-Tak jest juz w Czechach, na Słowacji, a nawet na Ukrainie czy Białorusi. To tylko kwestia czasu, no i oczywiście zmian prawnych, które ułatwiłyby nam  życie.

Po powrocie do domu, przemoczony i posiniaczony, usłyszałem od zony, ze do partyzantki to chyba sie juz nie nadaje. Ale chyba jeszcze wrócę do
lasu.


Artykuł pochodzi z http://www.oli64.republika.pl/paint.html