Spacer na linie, czyli slacklining
Ten sport ekstremalny powstał ponad trzydzieści lat temu w Kalifornii za sprawą dwóch wspinaczy. Adamy Grosowsky oraz Jeff Ellington postanowili chodzić po linach na parkingu samochodowym, szybko dołączyło do nich spore grono zwolenników tej zabawy. Z czasem wprowadzono nylonowe liny oraz zaczęto wykonywać różne ewolucje. Slacklining w Polsce pojawił się stosunkowo niedawno, bo około 2006 roku. Wtedy też zorganizowano pierwsze zawody Slackline Masters, które miały miejsce w Sokolikach. Jednym z najbardziej znanych polskich slacklinerów jest Jan Gałek, który przeszedł nad przepaścią na wysokości 880 metrów po 2,5-centymetrowej taśmie w Parku Narodowym Yosemite w Stanach Zjednoczonych.
Sport dla odważnych
Slacklining posiada dwie odmiany: lowlining oraz highlining. Pierwsza z nich opiera się o chodzenie po nisko rozpiętej taśmie, jest to znacznie bezpieczniejsza zabawa, która pozwala na opanowanie podstaw tej dyscypliny sportowej. Highlining wybierany jest przez osoby doświadczone, ponieważ w grę wchodzą ewolucje na dużej wysokości. Konieczne jest również stosowanie asekuracji. Wyróżniamy także longline, który polega na rozpięciu taśmy na dużą odległość, nawet powyżej 150 metrów.
Ewolucje na taśmach
Taśmy stosowane do slackliningu wykonane są z nylonu i mogą posiadać szerokość od 5 do 12 cm. Szerokie dedykowane są dla osób początkujących, które stawiają swoje pierwsze kroki w tym sporcie. Godnym uwagi jest również Horizontal Stability System, który jest poziomą stabilizacją, wykonaną z pętli na końcach taśmy.
Slacklining jest dosyć niebezpiecznym sportem i wymaga sporej ilości doświadczenia, jednak daje możliwość ustawicznego rozwoju, również mentalnego. Chcąc go trenować, musimy liczyć się z treningiem samokontroli, wytrzymałości oraz kondycji. Często wybierany jest przez miłośników wspinaczki jako kolejny zastrzyk adrenaliny.